Czarne chmury zawisły nad spółką Sfinks Polska. Nie dość, że panuje pandemia, to dodatkowo kapitały firmy już na początku marca były wysoko ujemne. Decyzja o być lub nie być spółki ma zapaść pod koniec sierpnia i będzie zależeć głównie od kredytodawców.
Sprawdź też: Starbucks zamyka setki restauracji
Sfinks może zniknąć
Wiele wskazuje na to, że restauracje Sfinks mogą niebawem zniknąć z polskich ulic. 31 sierpnia odbędzie się zgromadzenie akcjonariuszy spółki, którzy podejmą decyzję o przyszłości tej działalności. Powód do rozmów jest znaczący – grupa nie przyniosła zysków aż od 11 kwartałów.
Sytuacji spółki niewątpliwie nie polepsza też pandemia. Najpierw restauracje były zamknięte, teraz funkcjonują w ograniczonym zakresie. Sfinksa z pewnością niepokoją też informacje o rosnącej liczbie zakażeń i kolejnych rekordach. Warto jednak podkreślić, że problem był duży jeszcze przed pandemią. Na koniec marca kapitały własne firmy były już wysoko ujemne, bo wynosiły -33 mln zł.
Ponieważ spółka ma ujemne kapitały własne, jej długi się jedynie powiększają. Ważne decyzje zależą więc od akcjonariuszy, ale w rzeczywistości najwięcej zależy od Banku Ochrony Środowiska. Jak podaje Business Insider, spółka ma 65,7 mln zł kredytu w BOŚ. Dla porównania, pod koniec marca spółka miała zobowiązania w wysokości 287 mln zł. Jak potoczą się jej losy? Tego dowiemy się pod koniec sierpnia.