W czasach COVID-19 parki rozrywki nie mają się najlepiej. Udowadnia to ogromna skala zwolnień spowodowanych pandemią. Disney, największy gracz na rynku parków rozrywki, poinformował, że zwolni ok. 28 tys. osób. Większość z nich pracowała już w niepełnym wymiarze godzin lub przebywała na przymusowych urlopach.
Sprawdź też: SAS zwalnia tymczasowo 90 proc. pracowników
Disney zwalnia pracowników
Jak informuje CNBC, Disney zwolni ok. 28 tys. pracowników parków rozrywki. Firma jako powód zwolnień podaje trwającą pandemię. Większość parków jest zamknięta, a te, które otwarto, mają mocno ograniczoną liczbę wejść. Z oświadczenia szefa parków Disney, Josha D’Amaro, wynika, że aż 67% ze zwolnionych pracowników pracowało w niepełnym wymiarze godzin.
Od początku pandemii Disney notuje straty. W drugim kwartale wynosiły 1 miliard dolarów, a w trzecim już 3,5 miliarda dolarów. Warto także dodać, że parki rozrywki odpowiadały w ubiegłym roku za ok. 37 proc. całkowitych przychodów korporacji.
Parki w ogniu krytyki
Wraz z informacją o skali zwolnień na nowo wybuchły kontrowersje dotyczące warunków pracy w Disneylandzie. Wiele osób zauważa, że zatrudnienia w parkach nie mają nic wspólnego z pracą w „najszczęśliwszym miejscu na Ziemi”. Z badań przeprowadzonych w 2018 r. wynika, że 85 proc. pracowników Disneylandu zarabia mniej niż 15 dolarów na godzinę. Szokuje także to, że 11 proc. stanowią bezdomni. Tymczasem prezes, Robert Iger, otrzymywał pensję aż 1424 razy wyższą od mediany zarobków w korporacji.