Nietypowy pomysł na walkę z koronawirusem ma Izrael. Premier Benjamin Netanyahu zaproponował, aby mieszkańcy założyli specjalne czujniki RFID, które zareagują na złamanie zasady dystansowania społecznego. Rozmowy z tzw. liderami technologicznymi już się odbyły.
Sprawdź też: Apple i Google pracują nad narzędziem do monitorowania kontaktów społecznych
Izrael ma niecodzienny pomysł
Izraelski premier, Benjamin Netanyahu, wpadł na niecodzienny pomysł, który miałby pomóc krajowi w walce z koronawirusem. Jak twierdzi, odbył rozmowy z liderami technologicznymi, by znaleźć rozwiązania, w których Izrael jest dobry. W ten sposób doszedł do wniosku, że takim rozwiązaniem są czujniki.
Mieszkańcy mieliby nosić czujniki RFID, które alarmowałyby ich o złamaniu zasady dystansowania społecznego. Działałoby to na tej samej zasadzie, co czujniki instalowane w samochodach. W pierwszej kolejności nosić miałyby je dzieci. – Na przykład, każda osoba, każde dziecko, chcę, by dzieci miały to jako pierwsze, miałoby sensor, który uruchamiałby alarm, gdyby było zbyt blisko – tłumaczy premier.
Pomysł pozbawiony sensu?
Założenie czujników mieszkańcom nie spotkało się z ciepłym przyjęciem ekspertów. Ich zdaniem taki system nie ma technicznego sensu, bo czujniki włączałyby się np. w klasach szkolnych. Rozwiązanie budzi też wątpliwości prawne.
Izraelski ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, cytowany m.in. przez CBN, stwierdził, że wyciek informacji o lokalizacji dzieci byłby fatalny w skutkach. Pedofil z wiedzą cyfrową mógłby to wykorzystać do śledzenia dziecka i nękania go.
Kancelaria premiera wyjaśniła, że czujniki nie będą powiązane z bazą danych. Jeszcze nie wiadomo, czy Izrael zdecyduje się na to kontrowersyjne rozwiązanie.