Prezes Rossmann Polska w rozmowie z money.pl tłumaczy, dlaczego ceny w naszym kraju są wyższe od cen w Niemczech. Jego zdaniem Polacy muszą mieć cały czas promocje i mają inną kulturę kupowania. Marek Maruszak odnosi się także do wynagrodzeń w innych sklepach.
Sprawdź też: Rossmann otworzył wyjątkową eko drogerię
Prezes Rossmann Polska komentuje różnice cen
Portal money.pl przeprowadził rozmowę z Markiem Maruszakiem, prezesem Rossmann Polska. Pytania dotyczyły przeróżnych aspektów działalności drogerii, ale jedną z najbardziej interesujących odpowiedzi jest ta dotycząca różnic cenowych między sklepami w Polsce a w Niemczech. Prezes początkowo odpowiedział krótko: „różnice wynikają z różnic na rynku polskim i niemieckim”. Potem jednak rozwinął swoją myśl.
„– Dostawcy na każdym z tych rynków mają swoją politykę cenową, po innych cenach kupujemy od nich towary. Ponadto w Berlinie czy Frankfurcie klient oczekuje stale niskich cen. W Niemczech promocje nie są tak popularne, jak w Polsce, to mniej niż 15 proc. sprzedaży. Natomiast polski konsument szuka przede wszystkim okazji. (…) My nie wyobrażamy sobie wizyty w sklepie bez promocji. Kupujemy na promocjach ponad 50 proc. towarów” – tłumaczy Marek Maruszak.
Prezes Rossmann Polska dodał też, że przeprowadzono analizy tego zjawiska. Z badań wynikło, że dzięki promocjom polski konsument płaci średnio o 6 proc. taniej niż niemiecki.
Dyskonty nie są dla Rossmanna konkurencją na rynku pracy
W rozmowie poruszono także wątek konkurencyjności dyskontów na rynku pracy. Podkreślono, że Lidl czy Biedronka oferują nawet pensję 5000 zł brutto. Prezes Rossmann Polska stwierdził jednak, że to nie do końca tak wygląda. „– Gdy prześwietlimy warunki, jakimi te zarobki są obudowane, to okazuje się, że wynagrodzenia w dyskontach są na podobnym poziomie co u nas” – mówi. Firma nie widzi więc konkurencji w dyskontach.
Spadek obrotów nawet do 90%
Marek Maruszak zdradził też, że zamknięcie galerii znacząco obniżyło obroty firmy. Wszystko przez to, że aż 40% wszystkich sklepów Rossmann znajduje się właśnie w galeriach. Tam obroty spadły od 50% do aż 90%.