Rząd planuje wprowadzić podatek od smartfonów i tabletów. Miałby wynieść 1, 5, 3 lub 6 proc. Pieniądze pozyskane w ten sposób będą przekazane artystom, m.in. aktorom, plastykom, muzykom i filmowcom. Szacuje się, że podatek mógłby przynieść “polskim środowiskom kreatywnym” nawet 350 mln zł rocznie.
Sprawdź też: Podatek od Netflixa – rząd chce na nim zyskać 20 mln rocznie
Podatek od smartfonów zamiast opłaty reprograficznej?
O sprawie nowego podatku pisze Business Insider. Portal donosi, że podatek od smartfonów i tabletów miałby uzupełnić przestarzałą już opłatę reprograficzną. Jest to opłata, która obowiązuje od 1994 r. i wynosi 1-3 proc. obejmuje płyty CD, DVD, twarde dyski oraz papier do drukarki. Stworzono go z myślą o rekompensacie strat, jakie ponoszą artyści, gdy ich działa się kopiowane do tzw. dowolnego użytku.
Problem w tym, że podatek reprograficzny obejmuje produkty, które się już zestarzały. Kupujemy mało nośników, a nowoczesne streamingowe rozwiązania nie są opodatkowane. Minister Gliński tłumaczy też, że Polska jest jedynym krajem w Europie bez podatku od smartfonów.
– W Polsce niezaktualizowana opłata od czystych nośników skutkuje osłabieniem naszej kultury i środowiska kreatywnego. Przychody polskich twórców z tytułu opłaty reprograficznej są kilka lub nawet kilkadziesiąt razy niższe niż przychody twórców w UE – komentuje Anna Klimczak z ZAiKS. Jej zdaniem polscy artyści mogliby zyskać na podatku od smartfonów ponad 350 mln zł.
Związek Cyfrowa Polska ostrzega, że nowy podatek podniesie cenę smartfonów.