Jak wynika z artykułu opublikowanego w Tygodniku Newsweek, LPP wykupiło w Polsce kilkaset tysięcy maseczek dla swoich pracowników w Chinach. Firma twierdziła wcześniej, że maseczki miały trafić do najbardziej potrzebujących regionów.
Maseczki od LPP dla Chin
Obecnie sytuacja epidemiczna w Chinach jest ustabilizowana, ale kiedy firma LPP ogłosiła, że przekazuje milion maseczek najbardziej potrzebującym regionom, było zupełnie inaczej. Właśnie wtedy w Chinach zamknięto miasta i fabryki. LPP poinformowała o akcji m.in. na swoim Facebooku.
Wiele piszemy o podejmowaniu wyzwań i nie rzucamy słów na wiatr. W związku z pogarszającą się sytuacją w Chinach…
Opublikowany przez LPP Wtorek, 28 stycznia 2020
Maseczki dla pracowników
Zdaniem Newsweeka akcja firmy wyglądała nieco inaczej. Z ustaleń tygodnika wynika, że maseczki ochronne w większości trafiły do pracowników LPP w Chinach. Miało to być 300 tys. maseczek rozdysponowanych w 11 zakładach, z którymi firmę łączyły długoletnie relacje biznesowe.
W efekcie polski rynek maseczek miał znacznie zubożeć i to w dość kryzysowym momencie. Czasopismo donosi bowiem, że wysyłano je wtedy, gdy we Włoszech wprowadzono już stan kryzysowy z powodu epidemii. Można było się więc spodziewać, że wkrótce wirus trafi również do Polski.
Oświadczenie LPP
Firma w odpowiedzi na artykuł wydała oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczy kulisy akcji. Z tekstu wynika, że maski zostały przekazane, gdy pracownicy nie przebywali już fabrykach, więc nie była to ani konieczność, ani akcja promocyjna. Zwrócono też uwagę na to, że jakakolwiek akcja pomocowa w Azji była jednocześnie pomocą dla Europy, bo mogła ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Całość oświadczenia dostępna jest na tej stronie.
Autorzy artykułu odpowiedzieli LPP, twierdząc, że oświadczenie wprowadza opinię publiczną w błąd i nie odnosi się merytorycznie do tekstu. Pełny komentarz można sprawdzić tutaj.
Sprawdź też: Wartość branży odzieżowej spadła w miesiąc o ponad 50%