Serwis randkowy Tinder pracuje nad wprowadzeniem funkcji wideoczatu. Aplikacja umożliwiłaby prowadzenie wideo randek, ale szczegółów jej działania nie znamy. Wiadomo, że funkcja ma się pojawić jeszcze w tym roku. Możliwe, że jest odpowiedzią na firmy na pandemię.
Sprawdź też: Facebook wprowadza nową reakcję. Związana jest z COVID-19
Tinder umożliwi randki wideo?
Popularny serwis randkowy Tinder pracuje nad funkcję rozmów wideo. Dzięki niej użytkownicy aplikacji mogliby przeprowadzać szeroko rozumiane wideo randki. Szczegółów działania funkcji nie podano, ale wiadomo, że początek możliwe będą rozmowy tylko między dwoma użytkownikami. Nowe rozwiązanie ma się pojawić jeszcze w tym roku.
Jak zauważa portal The Verge, nowa funkcja jest dużym przedsięwzięciem dla serwisu. Byłaby to pierwsza tak duża zmiana wprowadzona do aplikacji. Dodatkowo wiąże się z nią duże ryzyko, bo chociaż wideo randki wydają się dobrą zabawą, to mogą stać się pomocą do molestowania seksualnego lub nękania. W przypadku rozmowy tekstowej użytkownik może taki fakt odnotować, robiąc zrzut ekranu i potem zgłaszając to serwisowi lub odpowiednim władzom. W przypadku formatu wideo byłoby to dużo trudniejsze.
Z drugiej strony Tinder podkreśla, że wideoczat będzie wyposażony w narzędzie, które wykryje niechciane lub obraźliwe treści. Aplikacja nie wyjawiła jednak, jak miałoby działać takie narzędzie. Rodzi się też pytanie, co w sytuacji, gdy użytkownicy celowo, za obopólną zgodą zdecydują się na tzw. seksting.
Rozwiązanie na miarę pandemii?
Spekuluje się, że Tinder nie bez powodu akurat teraz poinformował użytkowników o pracach nad nową funkcją. Możliwe, że miała na to wpływ pandemia, która utrudniła randki w prawdziwym życiu. Jak przypomina cyfrowa.rp.pl, w tym czasie we wszystkich serwisach grupy wzrosła liczba wysyłanych wiadomości.